piątek, 22 lutego 2013

Trzy aspekty w pracy dobrego transkryptora.

 Post w dziale PRACA

Praca jako transkryptor to, wbrew pozorom, niełatwe zadanie. Ktoś by mógł pomyśleć, że nic łatwiejszego, wystarczy przepisywanie do dokumentu word. Może tak by było gdybyśmy mieli do czynienia z wyraźnym dyktowanym tekstem, dodatkowo z zaznaczeniem, w którym miejscu należy wstawić znaki interpunkcyjne. Ale nigdy tak nie jest. Więc podzielmy zagadnienie na trzy:

1. Temat transkrybowanego nagrania:

Nie dziwne, że pewne firmy transkryptorskie wyspecjalizowały się w transkrypcji specyficznych tematów, jak transkrypcje medyczne, czy transkrypcje prawne. Widać to dobrze na podstawie amerykańskich firm, ściśle nastawionych na "medical transcription services" "law transcription services" Ponieważ temat jest ściśle powiązany z językiem i z pewnym zwrotami i wyrazami, których przeciętna osoba nie zna i nie rozumie. Więc tu pojawia się pierwszy problem i pierwsze selekcja pracowników według tematu transkrybowanych nagrań.

2. Wyraźność nagrania:

Druga sprawa to jakość transkrybowanego materiału audio. Jeżeli jakość jest dobra to nie ma problemu, jeżeli niesłyszalność sięga 30 procent nagrania to wkraczamy w firmie z systemem zasad przy transkrypcji niewyraźnych nagrań. Tutaj też przeciętna osoba musi ten system przyswoić, a nauka tego to minimum pół roku.

3. Gramatyka i składnia.

I trzecia sprawa, wiadomo, że nikt nie mówi idealnie stylistycznie i składniowo. To jest zadanie transkryptora, żeby po pierwsze nagranie wyczuć i umiejętnie wstawić znaki interpunkcyjne do tekstu, a po drugie wprowadzić lekką edycję do lepszego jego odbioru, nie wpływając na merytorykę tekstu. Nauczenie się takiej techniki żeby praca transkyptora była niezauważalna dla odbiorcy, a wpływała na jakość tekstu to też przynajmniej pół roku, dla szybko uczącej się osoby.